Wdzięczne wspomnienia o Księdzu Prymasie Wyszyńskim

Soli Deo per Mariam – Jedynemu Bogu przez Maryję

Dnia 28 maja br. przypada 39. rocznica śmierci Sługi Bożego Stefana Kard. Wyszyńskiego. Był to jeden z największych Synów polskiej ziemi. I taki pozostanie w sercach wielu Polek i Polaków.

Ks. Prymas Stefan Wyszyński był wielkim Człowiekiem nie tylko w mowie, czynie, ale i modlitwie, a może i przede wszystkim w modlitwie. Wszystko co mówił i czynił brało swój początek w tej przestrzeni serca, gdzie Bóg mówi do człowieka, a łaska Boża działa  zadziwiająco. Był bardzo zasłużony dla Kościoła nie tylko w Polsce ale i dla Kościoła powszechnego. W sposób szczególny można mówić o wielkich zasługach dla zgromadzeń zakonnych w Polsce, za które był odpowiedzialny. Był to człowiek światły, pobożny i bardzo oddany Matce Najświętszej. Prawie każdy list kończył odniesieniem do Matki Kościoła i Pani Jasnogórskiej. Stąd też Prymasowskie zawołanie: Soli Deo per Mariam – Jedynemu Bogu przez Maryję.

Z wdzięcznością wspominamy osobiste spotkania Sióstr Miłosierdzia z Ks. Prymasem. Najbardziej chyba wyraźne i błogosławione spotkanie, można tak powiedzieć, to opieka s. Józefy Kozieł nad chorym Ks. Prymasem w Klinice Chirurgii CSK przy ul. Banacha w Warszawie. S. Józefa sprawowała opiekę nad Chorym, gdy był hospitalizowany w 1977 r. a potem, gdy szpital oddelegował s. Józefę wraz z innym personelem szpitala, do osobistej opieki medycznej nad Ks. Kardynałem już w ostatnim stadium choroby. S. Józefa spisała swoje wspomnienia.

M.in. czytamy z wydarzeń z roku 1977: „Lekarze nie ukrywali przede mną, że stan jest poważny. (…) Mimo tak ciężkiego stanu był  bardzo spokojny, serdeczny, dla każdego miał miłe słowo. Za każdą przysługę był niesłychanie wdzięczny. Wieczorem każdego dnia mówiliśmy wspólnie różaniec. Zaczynał zwykle od słów: <<Przenieśmy się na Jasną Górę, do stóp Matki Najświętszej>>. Nie wiem jak to robił, ale rzeczywiście modliłam się na Jasnej Górze. Każdą tajemnicę różańcową ofiarował w innej intencji, obejmując pamięcią chyba wszystko i wszystkich”. (…) W ostatnich tygodniach był niezwykle cierpliwy, nigdy o nic sam nie prosił. Wszystko go bolało, trudno sobie wyobrazić jak bardzo. Kiedyś zdradził się mimo woli mówiąc: <<Ciekaw jestem, czy Ojca Świętego (po zamachu na Placu św. Piotra) też tak bolą plecy  od leżenia jak mnie…>> Cztery lata później, w 1981 r., s. Józefa była przy przejściu Ks. Prymasa do domu Ojca. Wspomina: „Poszłam do kaplicy po gromnicę, wtedy przyszli wszyscy domownicy, zaczęłam głośną modlitwę. Bóg dał mi łaskę, że mimo ściśniętego bólem serca,  pozostał mi głos mocny. Odmówiłam wolno bardzo Akt wiary, Akt nadziei, Akt miłości i Pod Twoją obronę…Potem już modlitwy liturgiczne przy konających odmawiał Ks. Prałat Piasecki. To była śmierć, ale bez oznak konania.  Nie można było dostrzec ostatniego tchnienia, Ks. Prymas zgasł, po prostu dopaliło się to piękne życie”.

Natomiast s. Krystyna wspomina najpierw spotkanie z Ks. Stefanem Wyszyńskim w Lublinie, gdzie otrzymał sakrę biskupią. Z Jego rąk s. Krystyna otrzymała sakrament bierzmowania w zniszczonej podczas wojny katedrze lubelskiej. Potem, będąc już Siostrą Miłosierdzia, spotykała się z Ks. Biskupem Wyszyńskim w Lublinie, w domu Sióstr, gdzie w latach 1952-1960 była higienistką u dzieci. Biskup Wyszyński odwiedzał Siostry podczas wizytacji i różnych uroczystości. Pamięta, że Biskup Wyszyński był w rozmowach swobodny, radosny a przy tym był w swoim zachowaniu dostojny, pełen jakiegoś majestatu.

I jeszcze jedno wspomnienie. Spotkanie u Ks. Prymasa przed wyjazdem na placówkę do Paryża. Był to kwiecień 1962 r. Siostry, które udawały się do posługi do Francji poprosiły o osobiste błogosławieństwo, gdyż w tamtych czasach wyjazd „tak” daleko był równany z wyjazdem na misje. Gdy Siostry przybyły do Pałacu Arcybiskupów weszły do kaplicy, aby się pomodlić. Przywitał je obraz Pani Jasnogórskiej. Przyszedł Ks. Prymas, uśmiechnął się do przybyłych Sióstr i życzył im „dobrego startu”. Otrzymane błogosławieństwo było umocnieniem na drogę dla Sióstr wyjeżdżających z Polski, nie wiedziały bowiem, kiedy następny raz zobaczą swój Ojczysty kraj.

Wdzięcznym sercem pokolenia Sióstr Miłosierdzia obejmują osobę Sł. Bożego Ks. Stefana Kard. Wyszyńskiego, dziękując dobremu Bogu za ten nieoceniony dar dla naszego Narodu, Kościoła w Polsce, ale też dla Prowincji Warszawskiej Sióstr Miłosierdzia, bo modląc się w kaplicy Domu Prowincjalnego widzimy „klęczącego przed Najświętszym Sakramentem Ks. Prymasa” odwiedzającego nasz Dom.