Fragment Konferencji Noworocznej O. Dyrektora Sióstr Miłosierdzia wygłoszona w kaplicy Domu Prowincjalnego w Warszawie (1 stycznia 2023 r.)
„Jezus Chrystus jest światłością świata, ale Ewangelia idzie jeszcze dalej. Chrystus do swoich uczniów powie: „Wy jesteście solą ziemi” i dalej: „Wy jesteście światłem świata: Nie może się ukryć miasto położone na górze, nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego który jest w niebie” (Mt 5, 13-16).
Jezus Chrystus jest światłością, ale tutaj równocześnie słyszymy, że my wszyscy też jesteśmy światłem. Podobnie jak nosimy miano chrześcijan od Chrystusa, tak samo też jesteśmy światłością w oparciu o ten fakt, że Jezus Chrystus jest światłością i myśmy za tą światłością poszli. Tę światłość winniśmy nieść dalej przez przyszłe wieki. Tą światłością winniśmy pałać, świecić i grzać w naszym życiu codziennym, wszyscy razem w Kościele, który jest przedłużeniem Jezusa Chrystusa w przestrzeni i czasie. W imieniu Chrystusa winniśmy w tej przestrzeni, którą możemy nazwać naszą przestrzenią i w tym czasie, który winniśmy nazwać czasem naszym, być światłością. Tutaj winniśmy wnosić światłość Chrystusową, tej światłości pozwolić świecić, mało – tutaj tą światłością być. Mamy być światłem na wzór Chrystusa, a więc nieść prawdę ludziom, myśleć w prawdzie, mówić prawdę i czynić prawdę, jako ci, których Jezus nazwał światłością.
„Wy jesteście światłem świata”. Oznacza to, że każdy wierzący powinien być tym, który ukazuje Jezusa, Jego obecność, Jego działanie. Zwłaszcza dzisiaj być tą światłością, kiedy pojawia się na horyzoncie tak wiele najrozmaitszych chmur, chcących niejednokrotnie przesłonić w taki czy inny sposób ową jedyną światłość, która już ponad dwadzieścia wieków świeci nad Europą, nad naszym narodem, nad wszystkimi narodami świata, wszędzie, gdzie tylko dotarło imię Jezusa Chrystusa, światłość wszystkich narodów.
Dziś ta światłość nie zna już żadnych granic. To jest jedyna światłość, która nie jest sztucznym ogniem, która nie jest zimnym ogniem, to jest światłość świecąca i równocześnie grzejąca, to jest światłość rozżarzająca, rozpalająca. Tak, światłość pozwalająca doświadczyć człowieczeństwa, światłość pozwalająca uznać w każdym człowieku dziecko Boga, brata Jezusa Chrystusa. Żadna inna światłość nie jest tak powszechna, jak właśnie światłość Chrystusowa. Jest to światłość bez jakiejkolwiek zasłony, światłość bez jakiegokolwiek abażuru: to jest światłość czysta, świecąca, grzejąca, światłość będąca równocześnie życiem. (Ga 3, 27-78).
Jeszcze raz powtarzam, trzeba wyłącznie chcieć być człowiekiem, człowiekiem dobrej woli, który nie pragnie dzielić, ale łączyć chce dojrzeć w każdym prawdziwe człowieczeństwo, chce scalać, błogosławić i czynić dobrze.
Dlatego też mając przed sobą Chrystusa w tabernakulum, uobecnionego sakramentalnie w Eucharystii, mając Chrystusa przed sobą, który jest światłością i my sami będąc światłością świata, możemy słusznie pytać: dlaczego po dwudziestu wiekach od przyjścia Chrystusa na nasz świat, jest jeszcze tyle ciemności. Dlaczego? Ewangelia św. Jana daje jasną odpowiedź: „Światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki” (J, 3, 19). Tu mamy odpowiedź na to pytanie, dlaczego jeszcze tyle zła jest na świecie.
Pomyślmy – gdyby tak teraz ów malarz chciał namalować ciebie na swoim obrazie, a przeniknął tajniki twego serca, to w którym miejscu by cię umieścił, w blaskach Bożej Dzieciny, czy w ciemnościach nocy? Gdzie jesteś aktualnie? Jeżeli być może, stoisz w ciemnościach, bo zbytnio oddaliłeś się od Chrystusa, tak, że światło Jego nauki nie przenika w pełni do twego serca, to podejdź do Żłóbka, do Bożej Dzieciny. Przecież dziecka nikt się nie boi. Pojednaj się z Nim. Niech blask Jego światła, na nowo cię oświetli.