Wielki Post – czas łaski

Kard. Robert Sarah w swojej książce „W drodze do Niniwy” tak pisze: Wielki Post to czas podejmowania wielkich życiowych zagadnień, czas, kiedy przed Bogiem zadaję sobie zasadnicze pytania, które muszą zmienić mnie do głębi. Rzeczywiście jest on naglącym zaproszeniem do radykalnej przemiany życia, do zmiany drogi i zdania się wyłącznie na kierowanie i prowadzenie przez Boga w świetle Jego Słowa”.

Innymi słowy, jak Kościół nas uczy, czas Wielkiego Postu to czas metanoi, z j. greckiego –  zmiana sposobu myślenia, nawrócenie. Ale czas na nawrócenie czy właśnie na zmianę sposobu myślenia, patrzenia na świat, ludzi a przede wszystkim na Boga i wiarę jest odpowiedni zawsze i Bóg takie okazje wykorzystuje, by skierować spojrzenie człowieka na rzeczy wyższe i nieprzemijalne, na wieczne, na takie, które tak naprawdę są ostateczne w naszym życiu i do których zmierzamy, by na końcu tej drogi spotkać się z naszym najlepszym Ojcem, który jest w niebie i nas już czeka.

Jedną z takich okazji, w której Bóg posłużył się wydarzeniem jest świadectwo wolontariuszki, która udała się z grupą młodzieży i Siostrą zajmującą się wolontariatem na ferie zimowe. Poniżej jego treść:

„Pierwszy raz byłam na takim religijnym wyjeździe. Namówiły mnie do tego koleżanki no i trochę siostra. Bałam się z nimi jechać, bo pomyślałam, że będzie tam trzeba ciągle się modlić, a ja nie widziałam żadnego sensu żeby to robić. Jednak musiałabym siedzieć przez całe ferie w domu, a przez zdalne nauczanie i ciągłe kwarantanny i tak już miałam dość tego siedzenia. Pojechałam więc z nimi. Dziwne, ale nie nudziłam się ani przez chwilę. Wszyscy byli bardzo mili, chętnie rozmawiali na takie tematy, na które tak normalnie ludzie nie rozmawiają.

Modliliśmy się i czytaliśmy Pismo Święte. Były różne zajęcia z tym związane. Dziewczyny mówią, że one modlą się też w domu. U mnie w domu nigdy nie widziałam, żeby ktoś się modlił. Jak jest jakieś ważne wydarzenie to idzie się do kościoła, ale w domu nie.   Cieszę się, że mogłam być na tych feriach. Poszliśmy do kościoła na Świętym Krzyżu. Wcześniej przygotowywaliśmy się, żeby tam być na adoracji. Patrzyłam na dziewczyny i było to dla mnie strasznie dziwne, że one przez taki długi czas nie wyglądają na znudzone i że tyle można się modlić.  Ja też miałam wtedy o czym myśleć. Nie wiem czy to była modlitwa, ale myślałam o tym, co tu robię i jakie to dziwne, że się znalazłam w takim miejscu. 

Siostra mówiła, że Pan Bóg mówi do nas przez ludzi i przez wydarzenia. Teraz też sobie tak myślę, że ten wyjazd dużo zmienił w moim życiu, bo zaczęłam się modlić. Staram się codziennie. I znalazłam te strony, które siostra nam przesyłała, ale wcześniej były dla mnie bez sensu, teraz znajduję tam różne rzeczy o Bogu i wierze różnych ludzi. Fajniej jest też w szkole, bo z dziewczynami, z którymi byłam na feriach zupełnie inaczej się rozumiemy. Chciałabym jeszcze kiedyś być na takim wyjeździe. Nie wiem ,co mam jeszcze napisać, ale dziękuję, że mogłam być z wami.”

Olga