Św. Jan Chrzciciel – nasz Adwentowy Przewodnik

Na naszej drodze ku świętom Bożego Narodzenia spotykamy św. Jana Chrzciciela. Nazywamy go prorokiem Adwentu, poprzednikiem Pańskim, wysłańcem przygotowującym drogę Mesjaszowi, głosem wołającym na pustyni. Ten szczególny prorok przygotowywał niegdyś ludzi na pierwsze przyjście Syna Bożego. Dzisiaj chce nas przygotować na świętowanie wcielenia Syna Bożego w tajemnicy świąt Bożego Narodzenia, a w dalszej perspektywie – na powtórne przyjście Chrystusa.

Posłannictwo, misja, którą Bóg mu zlecił – przygotowanie Narodu na przyjście Zbawiciela; ukazanie Zbawiciela światu – w jakiś sposób dotyczy każdego z nas.

WTKiM

Janowe przesłanie adwentowe to przede wszystkim orędzie pokuty, dodajmy – pokuty głoszonej słowem i życiem. Do Poprzednika Pańskiego odnoszą się słowa proroka Izajasza: „Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego” (Mk 1,3). Prostowanie ścieżek Panu to nic innego jak nawracanie się do Niego, zerwanie z grzechem, przylgnięcie do Bożych Przykazań. Jan głosił to orędzie nie tylko słowem. Głosił je także swoim bardzo umartwionym życiem, swoją niespotykaną ascezą, wyrzeczeniem: „Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym” (Mk 1,6). Jan zostawił rodzinny dom, zostawił miękkie szaty, ciepłe obiady, wygodne łóżko i poszedł na pustynię. Podjął umartwienie ciała, podjął post. W ciszy i w samotności – na modlitwie, szukał Boga. Mógł na to ktoś powiedzieć: co za głupiec, asceta, nieżyciowy człowiek, odludek, taki niewspółczesny. Nie wszyscy jednak tak myśleli. Do Jana na pustyni „ciągnęła cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy” (Mk 1,5). Po co przychodzili? Czego u niego szukali? Przychodzili i przyjmowali chrzest w Jordanie, wyznawali swoje grzechy. Jan pociągał swoim rozmodlonym ascetycznym i umartwionym  stylem życia.

Janowy przykład nie poszedł na marne. W jego ślady wstępowali późniejsi uczniowie Chrystusa. Dzisiaj też pociągają nas ludzie o postawie poprzednika Pańskiego. Tak naprawdę tylko ludzie o wysokim stopniu umartwienia i ascezy, ludzie rozmodleni – mają innym coś do powiedzenia. Kto by pomyślał, że asceza się dziś przeżyła, że dziś nie potrzeba ciszy, kontemplacji, umartwienia, byłby w wielkim błędzie.

Święty Jan Paweł II w Adhortacji  „Pastores dabo vobis” pisze: „by odczuć Bożą obecność i w niej się zanurzyć, by posłyszeć głos Boży, nieodzowne do tego jest wyciszenie, milczenie, rozmodlenie”.

Trzeba nam ciągle na nowo podejmować drogę modlitewnego skupienia, drogę ofiary i wyrzeczenia, drogę pokory, męstwa i odwagi. Z oziębłym sercem, z wystudzoną gorliwością nie można skutecznie prowadzić ludzi do Chrystusa.

Prośmy dziś pokornie Pana, by nas nie tylko umocnił w tym przekonaniu, ale by nas także mocą swoją przyniesioną na ziemię – wspomógł w ochoczym podejmowaniu tej Janowej drogi życia. Życiem i słowem wskazywać i ukazywać Chrystusa; wprowadzać, rodzić w ludzkich sercach  Chrystusa.