Gdy obraz był już gotowy…Ks. Antoni się zgodził

Parafia Najświętszej Marii Panny (Hidden Gem), Manchester

Pan Jezus powiedział do św. Siostry Faustyny: „Dusze, które szerzą cześć Miłosierdzia Mojego, osłaniam przez całe życie jak czuła matka swe niemowlę, a w godzinę śmierci nie będę im Sędzią, ale miłosiernym Zbawicielem” (Dz. 1075).

Pan Michał, który mieszka w północnej Anglii, podzielił się pragnieniem, by nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego mogło być praktykowane również w kościele, do którego on uczęszcza. Sam doświadczył wiele łask od Jezusa Miłosiernego i chciałby, aby inni również mogli ich  doświadczyć.

Stąd pojawiła się myśl, aby pomóc w rozpowszechnianiu tego nabożeństwa również tam, w północnej Anglii, w Manchesterze. Trzeba zaznaczyć, że pomimo iż papież Jan Paweł II ogłosił Święto Miłosierdzia Bożego w Kościele powszechnym w 2000 r. to kult do Miłosierdzia Bożego nie jest pobożnością powszechnie znaną w Wielkiej Brytanii.   

Pod koniec lutego 2020 r., zanim pojawiły się kłopoty w związku z koronawirusem, ks. Jerzy ze Zgromadzenia Misji, przywiózł do Domu Prowincjalnego Sióstr Miłosierdzia w Warszawie wizerunek Jezusa Miłosiernego, który nabył w Łagiewnikach oraz poświęcił. Następnie został on wysłany do Pana Michała, który zatroszczył się, by dobrać odpowiednie do niego ramki. Gdy obraz był już gotowy zapytał ks. Antoniego, Proboszcza Parafii Najświętszej Marii Panny (Hidden Gem, diecezji Salford) w Manchesterze, czy nie zechciałby obrazu Jezusa Miłosiernego dla swojej parafii. Ks. Antoni się zgodził.

Prezbiterium kościoła z obrazem Jezu, ufam Tobie!

Odtąd w każdy piątek jest praktykowana Godzina Miłosierdzia od godz. 14:00 do 15:00 połączona z Adoracją Najświętszego Sakramentu, która kończy się Koronką do Bożego Miłosierdzia o godz. 15:00. Modlitwa do Miłosierdzia Bożego spotkała się z serdecznym przyjęciem przez wiernych.  

„Mamy nadzieję, że nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego się rozpowszechni, ale potrzebujemy Bożej łaski i pomocy z nieba, aby osiągnąć ten cel” – posumował Pan Michał.

„Córko Moja, nie ustawaj w głoszeniu miłosierdzia Mojego, ochłodzisz przez to Serce Moje, które pała płomieniem litości dla grzeszników” (Dz. 1521). Jezu, ufam Tobie!

Dostrzegamy w tym, jak mawiał św. Wincenty a Paulo nasz Założyciel, „godną uwielbienia Opatrzność Bożą”, że na te trudne czasy Boże Miłosierdzie dotarło również tam. Możemy śmiało powiedzieć, że zwłaszcza w czasie ostatniego roku widać, jak bardzo potrzebne jest światu Boże Miłosierdzie. Ufamy, że Jezus Miłosierny będzie dokonywał licznych uzdrowień, nawróceń i udzieli wszystkim koniecznych łask do zbawienia.

Miłosierdzie Boże jest źródłem pokoju i radości. Takiego pokoju i takiej radości, której świat nie jest ani w stanie dać ani nie można ich nabyć za żadną cenę, ponieważ dokonuje się w sercu i duszy człowieka. Jest to ta przestrzeń, do której klucz ma tylko Bóg Stwórca, Bóg, który jest samą Miłością.

Piękna tego pokoju i radości doświadczyłam, gdy doszłam do takiego momentu w moim życiu, gdzie Bóg mógł mi „powiedzieć”, że w moim życiu są jeszcze grzechy, które nie wyznałam podczas dotychczasowych Spowiedzi Świętych i wówczas, gdy byłam w stanie to zobaczyć, chociaż nigdy nie myślałam, że jest jeszcze coś, czego nie wyznałam. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że mimo iż Sakrament Spowiedzi Świętej traktowałam poważnie, to jednak nie dokonywałam solidnego rachunku sumienia.

Było to w połowie maja 2004 r. W moim sercu i duszy zaczęło się dziać coś dziwnego, czułam niepokój i nie wiedziałam skąd on pochodzi. W pracy koleżanki widziały, że coś mi „dolega”. Na początku sama nie wiedziałam, co to jest. Zaczęłam się usilnie modlić. Im bardziej niepokój wzrastał, tym więcej się modliłam. Błagałam Boga o światło i pomoc. Jakie to były udręki, kiedy poszłam na Mszę Świętą i był moment Komunii Świętej, a w mojej duszy jakiś dziwny niepokój. A przecież miałam świadomość, że byłam u Sakramentu Pokuty i nie powinnam czuć niepokoju. A jednak.

Pan Jezus powiedział do św. Siostry Faustyny: „Jestem święty po trzykroć i brzydzę się najmniejszym grzechem. (...) Powiedz grzesznikom, że zawsze czekam na nich, wsłuchuję się w tętno ich serca, kiedy uderzy dla Mnie. Napisz, że przemawiam do nich przez wyrzuty sumienia, przez niepowodzenia i cierpienia, przez burze i pioruny, przemawiam do nich przez głos Kościoła... (Dz. 1728)

I mogę powiedzieć, że podobnie było i u mnie. Po trzech tygodniach duchowego zmagania Bóg w swoim Miłosierdziu pokazał mi, co jest takiego stanu powodem. Postanowiłam odbyć jeszcze raz spowiedź generalną a Jezus dotknął w moim sercu te obszary, których Mu nie odsłoniłam wcześniej w konfesjonale przez moją niewiedzę. Dopiero teraz mógł obmyć mnie Swoją Krwią Przenajświętszą, kiedy rozpoznałam swoją nędzę spowodowaną grzechami. Przysłał mi kapłana, przed którym łatwiej mi było się otworzyć i wyznać wszystko to, co jeszcze miałam do wyznania. A potem popłynęło morze łez za tak wielkie okazane mi miłosierdzie! Tylko Bóg wie i Aniołowie jaka to radość w duszy człowieka, kiedy nic mu nie ciąży i czuje się lekki jak przysłowiowe piórko. I chociaż było to 17 lat temu pamiętam dokładnie godzinę, datę, kapłana, konfesjonał.

Gdyby  wcześniej Jezus chciał mi to pokazać prawdopodobnie nie byłabym w stanie tego przyjąć czy zrozumieć. Trzeba dać się formować Bogu, by mógł działać w nas cuda swojego Miłosierdzia. Bóg wszystko może, wystarcz się Mu powierzyć, wykazać dobrą wolę, że chcemy przyjąć Jego łaski, a On zrobi resztę. Jest to to samo, co Pan Jezus powiedział innym razem do św. Faustyny, a odnosi się Święta Miłosierdzia Bożego. W Dzienniczku pod numerem 699 czytamy m.in.: „Nie zazna ludzkość spokoju, dopóki nie zwróci się do Źródła Miłosierdzia Mojego”. I ja tego doświadczyłam wówczas i za każdym razem, gdy klękam do stóp kapłana w konfesjonale.

Jezu Miłosierny, bądź uwielbiony za dar Twego Miłosierdzia! Za tak wiele łask i za tę szczególną: doświadczenia tej radości i pokoju, których świat dać nie może, bo go nie zazna  spokoju, dopóki nie zwróci się do Źródła Miłosierdzia Twojego! Bądź uwielbiony!