Wielki Post ze Sł. Bożym abp Fultonem Sheen’em
Współczesny człowiek zatrzasnął się w więzieniu swojego umysłu i jedynie Bóg może go uwolnić, jak uwolnił z lochów św. Piotra. Sam człowiek musi jedynie okazać pragnienie wydostania się. Bóg nie zawiedzie; jedynie nasze ludzkie pragnienie jest słabe. Nie ma powodu do zniechęcenia. Serce i pomocna dłoń Pasterza bardziej skupiły się na jagnięciu beczącym w cierniach niż na trzódce pasącej się na spokojnych pastwiskach. Lecz odzyskanie pokoju dzięki Jego łasce wymaga zrozumienia niepokoju i ogromnej skargi zniewolonego współczesnego człowieka.
Współczesny niepokój różni się od niepokoju poprzednich i bardziej normalnych epok w dwojaki sposób. W innych czasach ludzie niepokoili się o własne dusze, lecz współczesny niepokój przede wszystkim skupia się na ciele; głównymi troskami dzisiejszej epoki są bezpieczeństwo ekonomiczne, zdrowie, cera, bogactwo, prestiż społeczny oraz seks. Sądząc po lekturze współczesnych reklam, można by dojść do wniosku, że największą katastrofą, która mogłaby spaść na człowieka, są przesuszone dłonie lub kaszel w strefie T*. To przywiązywanie nadmiernej wagi do bezpieczeństwa ciała nie jest zdrowe; zrodziło się z niego pokolenie, które bardziej przejmuje się posiadaniem kamizelek ratunkowych nakładanych podczas morskiej podróży niż kabiną, w której ma mieszkać i którą ma się cieszyć.
Drugą charakterystyczną cechą współczesnego niepokoju jest to, iż nie jest to strach przed obiektywnymi, naturalnymi zagrożeniami, takimi jak błyskawice, dzikie zwierzęta i głód; jest on subiektywnym, niejasnym strachem przed tym co – jak sądzimy – mogłoby być niebezpieczne, gdyby się wydarzyło. To dlatego postępowanie z ludźmi, których cechuje współczesny niepokój, jest tak trudne; nic nie da tłumaczenie im, że nie istnieje żadne zewnętrzne niebezpieczeństwo, ponieważ zagrożenie, którego się obawiają, tkwi w nich samych, i dlatego postrzegają je oni za nienormalnie rzeczywiste.
W każdym człowieku działa prawo podwójnej grawitacji; jedna przyciąga go ku ziemi, gdzie doświadcza prób, a druga ciągnie go ku Bogu, tam, gdzie jest jego szczęście. Niepokój, który leży u podstaw wszelkich obaw współczesnego człowieka, wynika z jego usiłowania, by być sobą bez Boga, lub z usiłowania, by przekroczyć samego siebie bez Boga. Przykład himalaisty nie jest precyzyjny, gdyż nie ma on pomocnika na szczycie, na który się wspina. Tymczasem człowiek ma pomocnika – Bóg ze szczytu wieczności, jeszcze zanim człowiek zwróci się do niego w błaganiu, wyciąga swą wszechmocną dłoń, by go podźwignąć. Oczywiste jest, że nawet jeśli unikniemy wszystkich niepokojów współczesnego życia ekonomicznego, nawet jeśli uda nam się uniknąć wszystkich napięć, które psychologia znajduje w nieświadomości i świadomości, powinniśmy wciąż odczuwać wielki, podstawowy, fundamentalny niepokój wynikający z faktu, że jesteśmy stworzeniem. Niepokój bierze się zasadniczo z nieuregulowanych pragnień; stworzenie pragnie czegoś, czego nie potrzebuje, czegoś, co sprzeciwia się jego naturze lub czegoś, co jest szkodliwe dla jego duszy. Niepokój wzrasta w takim stopniu, w jakim człowiek oddala się od Boga. Każdy człowiek na świecie cierpi na kompleks niepokoju, ponieważ jest w stanie być albo świętym, albo grzesznikiem.
Źródło: „Idź do nieba”, 2020 r., str. 30-34.
Więcej na: Arcybiskup Fulton J. Sheen