Tegoroczne kolonie dla dzieci w czasie trwającej pandemii były naprawdę inne i wyjątkowe.Dzieci z Ogniska Wychowawczego w Kielcach udały się do oddalonego zaledwie 30 km, dobrze znanego niektórym Szarytkom, Gospodarstwa Agroturystycznego w Śniadce II u p. Teresy.
W poniedziałek 20 lipca rodzice przywozili swoje pociechy, w wieku 7- 10 lat, na upragniony wypoczynek. Z podziwem można było patrzeć na tych ludzi, którzy z zaufaniem powierzają kadrze kolonijnej swój skarb, tak pilnie strzeżony przecież jeszcze niedawno w domach, przed zarażeniem koronawirusem. Oczywiście, mierzenie temperatury, podpisywanie oświadczeń przez rodziców, że dzieci są zdrowe i inne wymagane przez procedury czynności sprawiały dziwne wrażenie i budziły wątpliwości, jak będzie można przetrwać ten czas, ale stęsknione za sobą dzieci szybko przywracały całej rzeczywistości normalność, a rodzice widząc uśmiech na twarzach pociech ze spokojem odjeżdżali do pracy.
Program kolonii pt. „Piękno życia na wsi” przewidywał atrakcje, ale już od pierwszych chwil widać było, że największą atrakcją są dawno niewidziani (lub widziani tylko przez ekran zooma) koledzy, koleżanki, przyjaciele, wychowawcy.
Tegoroczna kadra kolonijna Ogniska to: Agnieszka – nauczycielka z przedszkola Sióstr Miłosierdzia w Kielcach, Katarzyna – wychowawca Ogniska, Kleryk Hubert – wolontariusz, Diakon Damian – wolontariusz i wychowanek Ogniska oraz s. Dominika, Siostra Miłosierdzia także z Ogniska.
Atrakcje kolonijne były inne niż zwykle, czyli żadne parki rozrywki, baseny, czy zdobywanie szczytów, ale proste warsztaty uwrażliwiające na piękno przyrody i poznawanie tradycji świętokrzyskiego regionu. Pierwsze zachwyty prostotą miejsca i pięknem terenu.
Gospodyni, niesamowita kobieta, mocno praktykująca w sposób nadzwyczajny cnotę gościnności już w pierwszych dniach piekła z dziećmi chleb i robiła masło, a ponadto pokazała im swoje gospodarstwo, zabrała je na pole i pozwoliła im z niego zrywać i jeść wszystko co urosło. Nikt się nie spodziewał się, że wyrywanie marchewki, zbieranie porzeczek i zabawa z małą kózką, będzie taką atrakcją.
W kolejnych dniach dzieci korzystały z zajęć hippicznych, gdyż nieopodal znajdowała się stadnina „Stajnia pełna zwierząt” . Początkowo każda z grup wyruszyła do niej, a potem konik przyjeżdżał do dzieci. Okazało się, że region świętokrzyski odnawia swoje dawne tradycje, stąd udało się zaplanować bogaty pakiet warsztatów na każdy dzień, były to: warsztaty pszczelarskie, warsztaty świętokrzyskie Lalki – motanki, warsztaty tkackie, warsztaty przyrodnicze z zielarką, warsztaty ogrodnicze i spotkanie z pasjonatem ptaków.
Każdy warsztat dzieci kończyły wytworem jakiejś pracy, która stawała się pamiątką z kolonii, co okazało się korzystne, bo nie trzeba było szukać sklepów z pamiątkami. Dzięki temu tatusiowie mogli dostać miód, mamusie kwiat lawendy w doniczce, a rodzeństwo laleczkę-motankę lub opaskę wykonaną na krosnach.
Oczywiście nie zabrakło spotkań biblijnych – klubu chrześcijanina. W tym roku kadra korzystała z bardzo ciekawego opracowania bp Edwarda Materskiego pt. „Błogosławione rozmowy”. Zawierało ono fragment Ewangelii, pytania do rozmowy z dziećmi i kartę pracy, w której dziecko zawsze miało zadanie dokończyć rysunek obrazujący daną treść Ewangelii. Każde dziecko miało książeczkę, którą systematycznie uzupełniało na spotkaniach z Siostrą lub z Klerykami. Warte polecenia innym.
Sporo czasu dzieci wraz z opiekunami spędzali na wielkiej łące. Cień drzew, które rosły przy wąskim strumyku dawał chłód w upalne dni. Okazało się, że wszyscy potrzebowali takiej przestrzeni, a dzieci okazały się bardzo twórcze w zagospodarowaniu tego czasu i przestrzeni do swych zabaw.
Któregoś wieczoru cała grupa wybrała się na mini pielgrzymkę do oddalonego o 3km kościoła. Droga pełna była radości, śpiewu i modlitwy, bo każdy obrał intencję w jakiej ją przemierza. Nie zabrakło też świadectwa i opowieści o znakach Boga, jak to bywa na pielgrzymce. Piotr, lat 9 opowiadał: „Pewnego dnia, przed wyjazdem z rodzicami do galerii, zadałem Bogu pytanie: Boże, czy jesteś prawdziwy? Gdy wracałem po zakupach był już wieczór. Zobaczyłem na niebie światło w którym dało się dostrzec stopę człowieka. Pomyślałem, że to jest stopa Boga, no bo przecież ani człowiek , ani samolot nie pozostawiłby na niebie stopy. Był to dla mnie znak, że Bóg jest prawdziwy.”
To był naprawdę wyjątkowy czas i pomimo wszystko, bardzo udane i bezpieczne kolonie. Proste, pełne spontanicznych pomysłów i wesołych beztroskich zabaw dziecięcych. Trwały 11 dni. Wszystkim pozwoliły odpocząć od codziennych wiadomości o pandemii, cieszyć się przyjaciółmi, pięknem przyrody i kierować wzrok z nadzieją ku Bogu. Dziękujemy Ci, dobry Boże, za ten piękny czas i za Twoją Ojcowską opiekę nad nami.