„Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej”

Podczas weekendu, w dniach 21-23 lutego bieżącego roku, 25 kobiet zgromadziło się w Domu Prowincjalnym Sióstr Miłosierdzia w Warszawie na rekolekcjach. Tematem spotkań był cytat ze Starego Testamentu z Księgi Rodzaju 12,1: „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej”.

Był to czas bogaty w łaskę i radość spotkania z Bogiem podczas katechez, Adoracji Najświętszego Sakramentu, Eucharystii, możliwości skorzystania z Sakramentu Miłosierdzia, przepięknego śpiewu Akatystu ku czci Matki Bożej, a także dzielenia się wiarą i doświadczeniem działania Ducha Świętego w życiu każdej z uczestniczek oraz chwil osobistej modlitwy. Eucharystii przewodniczył i konferencje głosił ks. Tadeusz Błaszczyk. Grupie towarzyszyły również trzy Siostry  a nad całością czuwała s. Anna, która posługuje  w areszcie śledczym w Warszawie.   

„Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej” – zgłębiając temat rekolekcji zauważamy, że Bóg potrzebuje historii życia każdego z nas, by objawić swoją miłość. Bóg błogosławił Abrahama, bo uwierzył w Jego obietnicę. Można zapytać siebie: Z czego ja czerpię błogosławieństwo? Co jest moim szczęściem? Co lub kto jest moim Izaakiem? Jakie wydarzenie jest próbą? Jak kształtuje się moja wiara, gdy Bóg poddaje ją próbie? Czy jestem w stanie nadal Mu zaufać – DO KOŃCA? WE WSZYSTKIM? W życiu bardzo ważne jest byśmy nie koncentrowali się na darach, ale na Dawcy tych darów i byśmy okazywali Bogu wdzięczność. Wdzięczność jest najlepszą modlitwą prośby.

Z radością oczekiwałam na kolejne Dni Skupienia u Sióstr. Tu zawsze czuję się jak w domu. Prawdziwym DOMU. Otoczona troską, miłością i opieką Sióstr, a także ciepłym, ale i wymagającym  słowem Księdza Tadeusza.

Gdy przeczytałam temat rekolekcji z Księgi Rodzaju „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę” od razu poczułam zaproszenie do uczestnictwa wiedząc, że to będzie czas wyjścia na pustynię – wymagający, ale i owocny.

Dzięki wyciszeniu, odłożeniu na bok telefonu i odcięciu się od świata zewnętrznego, mogłam wsłuchać się w głos Boga w moim sercu. Jezus tym razem bardzo mocno pokazywał mi jak jest obecny w historii mojego życia. Poruszyło mnie zdanie wypowiedziane przez Ks. Tadeusza z Księgi Jeremiasza „Uwiodłeś mnie Panie, a ja pozwoliłem się uwieść”. W ostatnim półroczu bardzo mocno doświadczyłam jak Pan Bóg czekał na moje „przyzwolenie na uwiedzenie”, na moje TAK we wspólnocie, abym mogła się w niej bardziej zaangażować, a przez to i rozwijać; aby Bóg mnie przemieniał w działaniu, uzdalniał w moim powołaniu. Bez mojego wyraźnego, głośnego TAK – oddaniu się Bogu na służbę, zapewne dalej tkwiłabym w tym samym miejscu.

Tak jak nie raz w procesie byłam krzywdzona, tak teraz w procesie Jezus  odkrywa i leczy moje rany. Gdy, jak tłumaczyła nam Siostra Anna, w prawie falowania minie czas strapienia, to w czasie pocieszenia widzę, nie pytając już dlaczego, ale po co, jak Jezus troszczył się o mnie, choć wcześniej miałam wrażenie, że wokół mnie była tylko ciemność. W procesie, krok po kroku, Jezus pociąga mnie do coraz bliższej relacji. A wszystko to dokonuje się PRZEZ WIARĘ, co pokazała mi skrutacja (czyli rozważanie Słowa Bożego) i List do Hebrajczyków (11, 1-40). Przez wiarę Abraham, przez wiarę Sara, przez wiarę Izaak i Jakub i….Kasia. I tu nasuwa mi się pytanie. Ile we mnie jest tej wiary? Gdyby była choćby jak ziarnko gorczycy… Czy odpowiadam na wezwanie Boga, by wyruszyć z ufnością w nieznane? Jak często czuję się na tej ziemi jak Abraham – jak w obcej krainie - niezrozumiana, wyśmiana, odtrącona?

Każde Dni Skupienia są pewnym wezwaniem, dwa lata temu usłyszałam, aby zawalczyć o czas dla Boga i tak wstając zaledwie kwadrans wcześniej mogę od tamtej pory uczestniczyć codziennie przed pracą we Mszy Świętej. W przededniu kolejnego Wielkiego Postu mojego życia Jezus zaprasza mnie, aby być TU i TERAZ z Jego żywym Słowem, kontemplować je w ciszy, bez rozpamiętywania przeszłości ani zatroskania o przyszłość, o którą On się zatroszczy. 

Bóg zapłać za ten piękny czas!                    

Kasia